Wyjście na Babia Górę - 28 marzec 2010

Tego miejsca nie trzeba nikomu przybliżać, jeśli góry blisko serca nosi i często tam bywa znajdując upodobanie w tym miejscu dla swojej duszy. Juz z daleka wabi góra biaława jaśniejącym monumentem, który jeszcze zimę na sobie nosi i odcina się tą bielą od zieleniejących zboczy, które wokoło witają już wiosnę. A tam, na jej szczytach dalej jeszcze biel zimowa gości, pomimo że już wszędzie na nizinach wiosnę czuć. Na Krowiarkach, tam gdzie szlak czerwony się zaczyna wiosnę widać, nie ma śniegu i zieleń juz pod butami, ale starczy wejść na leśne podejście Sokolicy, żeby po kilkuset metrach poczuć jak buty ślizgają się po lodzie. Trasa pod górę nie jest łatwa, pomagają trochę kijki, ale nie za wiele. Bezpieczniej trzymać się krawędzi szlaku, gdzie nieco więcej odsłoniętej ziemi daje pewniejsze oparcie dla nóg.

Jednakże po przebrnięciu przez ten lodowy szlak, im wyżej od wejścia na szlak, tym lepiej się idzie. Lodowe podłoże z wolna zaczyna zamieniać się w gruboziarnisty śnieg, który pozawala wbić już w siebie but i wędrówka staje się łatwiejsza.Lis na Babiej Górze

Przed samym dotarciem na Sokolicę widok wokół przejaśnia się i spośród gęstwiny drzew otwiera się wejście na półkę widokową Sokolicy. Niestety, jeśli wychodzisz dzisiaj spragniony pięknych widoków czeka Cię zawód, gdyż dookoła zalega delikatna mgła, co skutecznie ogranicza widoczność do kilkudziesięciu metrów.

Dalsza droga na szczyt Babiej Góry prowadzi po w pełni zaśnieżonym szlaku, gdzie śnieg trzyma się jeszcze bardzo mocno. Widać to zwłaszcza po amatorach ski-turingu, którzy z mozołem taszczą swój sprzęt na sam wierch, żeby potem zjechać z niej ten jeden raz.

Po drodze, gdzie niegdzie są miejsca w których słońce już dobrało się do pokrywy śnieżnej i odsłoniło pod nią glebę.  Ale te miejsca są jeszcze mało liczne, więc praktycznie cały czas idzie się po sporej warstwie śniegu. Na tej górze są miejsca, gdzie warstwa śniegu jest jeszcze bardzo głęboka i wiele czasu upłynie, zanim słońce strawi go do końca. Góra ma swój specyficzny mikroklimat i choć na dole jest juz ciepło, tutaj nadal panuje temperatura bliska zeru i nie widać oznak topienia się śniegu.

Jak myślicie - jakie to wrażenie znaleźć się znowu pośród bieli zimy, kiedy wyszło się z miejsca gdzie wszędzie już i ciepło i zielono?

Można się przekonać tylko w jeden sposób. Trzeba tu wejść. I poczuć. Żadne opowieści ani zdjęcia nie oddadzą tego w taki sposób, w jaki odczuje się będąc tuataj teraz.

Nagle widzę coś niespodziewanego! Ktoś mnie wita na drodze. To lis! Prawdziwy lis! Wychudzony po zimie, pewnie głodny. Czeka nieopodal ścieżki, jakby samym widokiem dopominał się o zwrócenie na siebie uwagi.

Poznaje go z zeszłego roku, z sezonu letniego kiedy podchodził do ludzi i szukał w ten sposób pożywienia. Był bardzo mały, teraz podrósł, ale to pewnie ten sam. Pan Rudzielec!

Idę dalej, i widzę że towarzyszy mi nieopodal. Nie podchodzi za blisko, trzyma dystans ale widać wyraźnie że oczekuje na jedzenie.

W ten sposób docieramy na sam szczyt.

Siadam na kamieniach przy ściance, spoglądając na zamglona przestrzeń. Jest cicho i bezwietrznie a każdy kto tu bywa wie, że łatwiej spotkać tu wiatr niż taką ciszę.

Zaczynają powoli schodzić się ludzie. Czas dalej iść..